Rok temu zostaliśmy brutalnie zaskoczeni wydarzeniami pod Smoleńskiem. Przywołana śmiercią Prezydenckiej Pary i pozostałych członków delegacji, Polska przyszła pod Pałac Prezydencki, by złożyć hołd i zamanifestować ból, troskę i gniew.

 

 

 

 
To nieprawda, że od tamtych dni minął rok! 
 
Nie minęła ani jedna chwila! Kwietniowy poranek i nasze Wielkie Przyjście miały miejsce wczoraj! Obejmująca swoimi doświadczonymi historią ramionami wszystkich mieszkańców tej ziemi Polska stoi wciąż z flagami i sztandarami. Od tamtych chwil nie upłynął ani jeden dzień, ponieważ Polska nie doczekała się od tych, którzy winni jej służyć, żadnych wyjaśnień dotyczących śmierci delegacji katyńskiej. Polska nie doczekała się nawet upamiętnienia tamtych dni, gdyż serca rządzących przepełnione były i są intrygą, podłością, zdradą i zwykłym tchórzostwem.
 
Bez mała jedyną różnicą między obydwoma dniami 10 kwietnia jest fakt braku Prezydenta Kaczyńskiego z małżonką i pozostałych pasażerów tej tragicznej pielgrzymki. Na tym wiedza Polski się kończy, gdyż tak naprawdę nie wiemy, ile samolotów wyleciało, o której godzinie wyleciały, jaką trasę przebyły i dokąd leciały oraz co wydarzyło się pod koniec lotu. 
 
Polska stoi w pogotowiu z flagami i sztandarami przy nodze i żąda prawdy o tamtym dniu. Polska nie ma w swoim posiadaniu ani wraku samolotu (nawet nie wie, czy ów wrak jest tym samolotem, którym leciała delegacja), ani czarnych skrzynek, ani żadnych oryginalnych zapisów danych lotu, ani nawet dokumentacji z badania ciał ofiar ani miejsca wypadku. Niektóre rodziny wiedzą, że mogły pochować swoich bliskich, ale większość nawet tu nie ma żadnej pewności. Polsce zabrania się dokonania ekshumacji ciał umieszczonych w trumnach.
 
Dlatego przyjście pod Pałac za parę dni będzie w rzeczywistości ciągiem dalszym tamtego Wielkiego Przyjścia Polaków. Dlatego też Polska Żałoba będzie trwała dalej! O ile jednak poprzednio przeważały smutek, żal, poczucie osamotnienia i rodzące się pytania, o tyle tym razem przyjdzie już nieco inna Polska. Przyjdą mianowicie wolni Polacy, którzy będą żądać pełnej prawdy o tej największej od 1945 tragedii. Przyjdą Polacy, którzy już wiedzą, że trzeba szykować się do odzyskania Ojczyzny z kleszczy zmowy z 1989 roku, której jedynym celem było niedopuszczenie Polaków do ich kraju. Niedopuszczenie do rozpoczęcia pracy nad odbudową wolnej, suwerennej, łączącej tradycję z przyszłością dumnej i nowoczesnej Polski. Stąd ten 10 kwietnia 2010. Dlatego Polacy nie widzą żadnej sprzeczności między sztandarami, pochodniami, śpiewem i modlitwami a zamanifestowaniem przygotowywania się do rzeczowej pracy dla Ojczyzny. Polska nie boi się Polskości. Pochodnie i sztandary będą towarzyszyć rozmowom i wspólnej myśli o kraju.
 
 
Zaprzańcze i tchórzliwe ataki na Polskość pokazują tylko, że idziemy właściwą drogą ku wolności i niech nikt nam nie wmawia, że potrafimy tylko krzyczeć i machać flagami. Krzyczeć będziemy, ponieważ Polska jest rozgniewana i zniecierpliwiona. Ponieważ Polska staje w obronie godności wdów, rodzin ofiar i honoru polskiego munduru. Ponieważ Polska widzi, że sama musi zająć się swoimi sprawami. I Polska to zrobi!
 
Wydarzenia smoleńskie są pierwsze, ponieważ dotykają samego rdzenia Polskości i nawet nie będziemy tego tłumaczyć. Tak po prostu jest. Bezpośrednio w sprawie katastrofy – nie dajmy zabetonować resztek wraku pod pozorem budowy pomnika w celu ukrycia go przed nami (kto wie, co to za samolot…) i starajmy się wraz z rodzinami o ekshumacje. 
 
Najpierw więc Smoleńsk, a potem zajmiemy się odtruwaniem skażonych jadem obszarów oświaty, służby zdrowia, infrastruktury, polityki wewnętrznej i zewnętrznej – ponieważ przyjść winien już czas, najwyższy czas, aby Polacy mogli po wielu, wielu latach zająć się wreszcie swoją Polską, odsuwając od rządzenia wszystkich tych, którym Polska przeszkadza, dla których nie ma ona zbyt wielkiej wartości, i którzy od tak dawna robili wszystko, aby trzymać nas z dala od naszego kraju.
 
Nie zastanawiajmy się więc, czy Polska przetrwa, nie główmy się nad III czy IV Rzeczpospolitą, nie traćmy czasu na rozważanie zagadnienia „religii smoleńskiej” i na zgłębianie problemu podziału wśród ludzi „Solidarności”. Nie reagujmy na tematy podrzucane nam po to, aby nas skłócić i aby odwrócić naszą uwagę od Najważniejszych Polskich Spraw. Najpierw trzeba odzyskać Polskę, a kierując się tradycją, służbą dla kraju i Polskością ominiemy zbędne dywagacje. Być może zbliżamy się w pewnym sensie do 1918 roku, więc jak to mawiają Anglicy first things first
 
Gdy tylko się zbierzemy, w skali ogólnonarodowej i lokalnej, to wtedy osadźmy nasze dążenia w kontekście międzynarodowym i miejmy odwagę zerwać chore więzy zmowy z 1989 roku. Tam już nic więcej nie znajdziemy, poza strachem, zaprzedaniem i rozbiciem. Nie tam szukajmy sił i inspiracji. Mamy inne, o Niebo lepsze źródła i mamy siebie, przynajmniej od policzenia się wokół papieskiego płaszcza w 1979 roku, przynajmniej od Anny „Solidarność”, męczeńskiej drogi ks. Popiełuszki aż po poranek 10 kwietnia 2010 roku i Wielkie Nasze Przyjście w dniach narodowej żałoby. Tam trwajmy i w tym obszarze módlmy się, rozmawiajmy, myślmy i pracujmy.
 
 
 
 
Zanim ponownie się zejdziemy, a od tamtego Przyjścia nawet nie zdjęliśmy ubrań i butów, gdyż przez ten rok zobaczyliśmy, że czas wyjaśniania tragedii i wykorzystania przebudzenia Polski został i nadal jest marnowany, gdyż taki jest podszyty zdradą i strachem dyktat antyludzkiego systemu, pomódlmy się o czujność i mądrość, ponieważ małość może chcieć nas prowokować, aby potem wykazać, że nie umiemy godnie obchodzić rocznicy, oraz że uzasadnione są lęki małych ludzi przed Polskością, które nazywają obawą przed faszyzmem i ksenofobią.
 
Oni zresztą inaczej nie potrafią i dlatego niech nasze Przyjście będzie początkiem tworzenia i utrzymywania przestrzeni Wolnej i Solidarnej Polski. Nie traćmy czasu na odpowiadanie na ich zaczepki, gdyż nie są one po to, aby z nami rozmawiać. Od 1945 roku jesteśmy dla nich jedynie kontrrewolucją (zagrażamy ich rewolucji – czytaj gwałtowi na Polsce i jej przechwyceniu w celu neutralizacji), a do kontrrewolucji się jedynie strzela, nawet jeśli między czynami strasznymi (eksterminacja Żołnierzy Wyklętych, rok 1956, 1970, stan wojenny, ks. Jerzy, Smoleńsk) strzela się słowami, lżeniem i kpiną, czy gwałtem na Krzyżu Pamięci i jego obrońcach. 
 
Przyjdźmy spokojnie, spotkajmy się i trzymajmy razem, ponieważ czeka nas systematyczna praca związana z nabieraniem siły z tradycji i wypracowywaniem kadr na czas wolności. Zdeprawowany i zatruty jadem pozór dyskursu medialnego służy jedynie rozbijaniu i osłabianiu. Nie mamy na to czasu i nie wchodźmy w niego. Wyłączmy to towarzystwo, ponieważ jest ono umocowane na tym samym, wrogim nam fundamencie, z którego ruszono na nas w 1920 i 1939 roku, i z którego trucizna zniewolenia i kłamstwa sączy się aż po dzisiejszy dzień.
 
 
 
 
Czas pokaże, czy i na ile przy przejściu ze zniewolenia dopomoże nam kontekst międzynarodowy. Przyjdzie czas na postawienie pomników, tych spiżowych i tych żywych – pilnowania spraw wspólnych (publicznych) i służby dla wolnej Polski. Na wszystko przyjdzie czas. Bądźmy tylko wierni i różniąc się nie dajmy się zwieść! Tam, gdzie ujawnia się tchórzliwy i podstępny jazgot, tam mamy znak, że idziemy słuszną drogą, a Przyjście Polski rok temu było właśnie takim czynem, więc trwajmy przy nim.
 
Dzieją się i będą dziać się sprawy ważne, i będą kosztować wiele. Wiemy to dobrze z przeszłości dalszej i bliższej – takie są te nasze Polskie Drogi i żadnych innych nie chcemy! Na drodze tej kroczymy przy Wielkich naszej Polski, bohaterach z przeszłych dni, księdzu Jerzym i już wkrótce błogosławionym Ojcu Świętym Janie Pawle II, pasterzu Kościoła i niekoronowanym przywódcy Polski. Przyjdźmy więc na Krakowskie Przedmieście w Warszawie, które przynajmniej od roku jest Przedmieściem Polski wszystkich miast, miasteczek i wiosek bez wyjątku.
 
 
Jamci
opracowanie multimedialne
Ciri