Wypowiedzi reż. Krzysztofa Wojciechowskiego i reż. Bohdana Poręby podczas prapremiery filmu "Zatruta Bratnia Krew"
„Czy ktoś może wskazać choć jeden film przed „Hubalem” dotyczący naszej historii, gdzie polski oficer byłby przedstawiony w pozytywnym świetle? PRZED „HUBALEM” TAKIEGO FILMU NIE BYŁO. Były filmy, były kabareciki, były spektakle, gdzie polscy oficerowie od czasów napoleońskich aż do Kampanii Wrześniowej i Powstania Warszawskiego byli ukazywani jako kabotyni, głupcy, a w najlepszym razie jako naiwni idealiści, niedorośli do tragicznej sytuacji Kraju. W stalinowskich podręcznikach więcej było o klęskach naszych, liberum veto i pijaństwie szlachty, niż o naszych zwycięstwach. Nie przypominam sobie, aby którykolwiek z podręczników do historii piętno wał zbrodnię rozbiorów. Nie przypominam sobie, aby w jakimkolwiek podręczniku z tamtych czasów, była prawda o naszym zwycięstwie w 1920 roku, czy o Katyniu.
To wszystko się nawarstwiało i kiedy, jak już pisałem, „Żydy” i Chamy” wzięły się za łby, „Chamy” musiały wykonać jakiś spektakularny gest, aby wykazać, iż to tylko oni są prawdziwymi patriotami. Pozwolili więc na „Hubala”, czego potem żałowali, ale stało się. Poręba zrobił film krzepiący serca, przysparzający mu sympatyków, więc władza musiała się zdecydować na mianowanie go szefem nowego zespołu filmowego – „Profil”.
W zespole tym, gdzie zgromadzili się nie tylko sfrustrowani dotychczasowym stanem debiutów, młodzi twórcy, ale także reżyserzy z wybitnymi dokonaniami z Witoldem Leszczyńskim, autorem mistrzowskiego „Żywotu Mateusza” na czele, byli też doświadczeni twórcy jak Zbigniew Chmielewski, autor serialu „Daleko od szosy”, czy Zbigniew Kuźmiński, twórca „Nad Niemnem”.
Dzięki wsparciu Poręby w „Profilu” mogli tworzyć swoje filmy lub debiutować, tak znaczący później dla polskiej kinematografii twórcy jak Grzegorz Królikiewicz, Leszek Wosiewicz, Lech Majewski, Krzysztof Wojciechowski, Bogdan Dziworski, Stanisław Brejdygant, czy Ryszard Czekała. Była to działalność błogosławiona dla pozostałych młodych, czekających wiele lat na debiuty w innych zespołach filmowych. Okazało się nagle, że Andrzej Wajda, dawniej przeciwnik debiutów, zapałał nagle miłością do młodych i zaczął popierać debiutantów.
Mam „list miłosny” Andrzeja Wajdy z 1974 roku, nawet dwa listy, skierowane do młodego wówczas reżysera, z propozycją współpracy w swoim Zespole „X”. Andrzej Wajda szybko zapomniał, iż jeszcze rok wcześniej przeciwstawiał się przyznaniu zgody na debiut tego samego reżysera, mimo iż ten uzyskał najważniejszą wówczas nagrodę na międzynarodowym festiwalu, za swój film dokumentalny. „X” powstał po to, aby zniszczyć „Profil” i przy okazji podgryźć nieco „Silesię” Kutza, który serdecznie nienawidził Wajdy i Poręby, a nie „z miłości do młodych i zdolnych”.
Rozpoczęła się walka przeciwko Porębie prowadzona nie zawsze szlachetnymi metodami. Oto przykład: na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku w 1979 roku, w dniu kiedy szły dwa filmy „Profilu” – film w reżyserii Ryszarda Filipskiego (uprzednio główna rola w „Hubalu”) i film w reżyserii Krzysztofa Wojciechowskiego, „Róg Brzeskiej i Capri”, w tym samym czasie Stowarzyszenie Filmowców Polskich (z inspiracji między innymi Andrzeja Wajdy i Agnieszki Holland, osobiście zainteresowanej, gdyż jej film rywalizował wówczas z filmem Wojciechowskiego w konkursie i nota bene został sklasyfikowany niżej niż film Wojciechowskiego) zorganizowało wycieczkę dla zagranicznych dziennikarzy akredytowanych przy festiwalu do zamku w Malborku. I tak dziennikarze ci, zaproszeni przez organizatorów festiwalu, za pieniądze polskiego podatnika, nie oglądali polskiego filmu, który zdobywa jedną z głównych nagród festiwalu – Srebrne Lwy Gdańskie. Pragnę przypomnieć, iż Złote Lwy Gdańskie a więc Grand Prix zdobył wówczas „Amator” Krzysztofa Kieślowskiego, mimo iż z relacji nieżyjącego już jurora, wybitnego aktora Jana Świderskiego a także Jerzego Passendorfera, „Róg Brzeskiej i Capri” był poważnym kontrkandydatem „Amatora”, a jeden z aktorów niezawodowych występujących w filmie Wojciechowskiego był przez Jana Świderskiego zgłoszony jako kontrkandydat samego Jerzego Stuhra do głównej nagrody aktorskiej. Nie zapominajmy także, że „Amator” był świeżo po zdobyciu Pierwszej Nagrody na Festiwalu Filmowym w Moskwie, więc Złotych Lwów Gdańskich nie mógł nie zdobyć. Co do filmu Agnieszki Holland, to przegrał z filmem Wojciechowskiego, ale kariery za granicami z przyczyn wyżej wymienionych film Wojciechowskiego już nie mógł zrobić, w przeciwieństwie do Agnieszki Holland, która stała się od tamtej pory najbardziej znaną na Zachodzie reżyserką filmową z Polski. Wojciechowski od tej pory został zamilczany na śmierć. Poręba zaś jest na śmierć opluty.”
(fragment)
Józef Darski vel Jerzy Targalski
jozefdarski.pl/727-rozdarcie-bohdana-poreby
Polecam obejrzenie całości relacji z prapremiery
„Krzysiu, jestem z ciebie bardzo dumny… to jest wspaniały film.”
Bohdan Poręba
Planowany jest kolejny pokaz „Zatrutej Krwi Bratniej”. O terminie i miejscu będę informować.