Ale pamięć o twórcy "Hubala" przetrwa, pamięć o ministrze zaginie.
Krzysztof Wojciechowski Jerzy Armata
reżyser Redaktor Naczelny Magazynu
Filmowego Stowarzyszenia
Ponieważ nie raczył Pan wydrukować Filmowców Polskich.
tego listu, zmusza mnie Pan do u-
‚ mieszczenia go w Internecie.
LIST OTWARTY
Jako były reżyser filmów fabularnych, na co dowód załączam w postaci
xero z „KTO JEST KIM W POLSCE”, mam trochę czasu na refleksję, tym razem
po wywiadzie jaki Pan przeprowadzi z Lechem Majewskim, moim dawnym kolegą
z Zespołu Filmowego „PROFIL” pod kierownictwem Bohdana Poręby.
Wywiad znakomity, ale obaj panowie, mimo iż tyle czasu poświęcili
„Rycerzowi”, jakoś dziwnie nie zająknęli się, te film ten powstał w prze-
klętym Zespole „PROFIL”, dzięki wsparciu tego „potwora” Bohdana Poręby.
Sądzę, te zamilczenie na śmierć, tego co dla polskiej kinematografii
zrobił Bohdan Poręba, jest zwykłą, podłością i tchórzostwem.
Więc przypomnę obu panom że w Zespole „PROFIL” realizowali filmy,
dzięki wsparciu tego okropnego Poręby: Witold Leszczyński, Grzegorz Króli-
kiewicz, Leszek Wosiewicz, Zbigniew Kuźmiński, Lech Majewski, Krzysztof
Wojciechowski, Zbigniew Chmielewski. Operatorzy : Tadeusz Wieżan, Bohdan
Dziworski, Tomasz Tarasin, Andrzej Barszczyński. W czasie kiedy wegetował
w Augustowie, nawet tam dopadła go zemsta „salonu”- za „Hubala”, za PZPR,
i TPPR czy „Grunwald”. Dochodziło nawet do takich idiotyzmów jak tekst
Piotra Zaręby, który napisał /chyba w Gazecie Polskiej/ że Poręba zreali-
zował „Hubala” na zlecenie PZPR. A Poręba – syn Legionisty – prezesa Stowa-
rzyszenia Inwalidów Wojennych I Brygady Legionów, traktował instrumentalnie
PZPR i TPPR, po to właśnie aby zrealizować „Hubala”, dostać za to zespół
filmowy i wspierać młodych. Między innymi LECHA MAJEWSKIEGO – dziś artystę
klasy światowej. Myślę, że klasę światową mógłby- dziś wykazać Lech Majewski,
a klasę conajmniej europejską – pan redaktor Jerzy armata, gdyby w tak osten
tacy jny sposób nie pominęli zasług Bohdana Poręby przy powstaniu filmu „Ry-.
cerz”, który zdaniem obu panów, otworzy/ Lechowi Majewskiemu okno na świat.
A okno na świat z naszego grajdoła, jak dotąd udało się otworzyć tylko ki-
lku reżyserom. Mnie się nie udało, dlatego postanowiłem o tym napisać.
Sumieniu obu panów pozostawiam, czy odpowiecie na mój list i czy Pan
redaktor naczelny odważy się go wydrukować. Nie liczę na to, bo zakłóciłoby
to sympatyczny smrodek środowiskowy jakim otoczony jest Magazyn Filmowy SFP.
Mnie wystarcza, że napisałem prawdę i to te chociaż Pan Redaktor Na-
czelny zarumieni się ze wstydu.
P.s list ten by/ pisany na kilkanaście dni przed śmiercią Bohdana
Poręby, któremu nawet minister Zdrojewski odmówi miejsca na
Wojskowych Powązkach. Ale pamięć o twórcy „Hubala” przetrwał
pamięć o ministrze zaginie.
Krzysztof Wojciechowski
„Czy ktoś może wskazać choć jeden film przed „Hubalem” dotyczący naszej historii, gdzie polski oficer byłby przedstawiony w pozytywnym świetle? PRZED „HUBALEM” TAKIEGO FILMU NIE BYŁO. Były filmy, były kabareciki, były spektakle, gdzie polscy oficerowie od czasów napoleońskich aż do Kampanii Wrześniowej i Powstania Warszawskiego byli ukazywani jako kabotyni, głupcy, a w najlepszym razie jako naiwni idealiści, niedorośli do tragicznej sytuacji Kraju. W stalinowskich podręcznikach więcej było o klęskach naszych, liberum veto i pijaństwie szlachty, niż o naszych zwycięstwach. Nie przypominam sobie, aby którykolwiek z podręczników do historii piętno wał zbrodnię rozbiorów. Nie przypominam sobie, aby w jakimkolwiek podręczniku z tamtych czasów, była prawda o naszym zwycięstwie w 1920 roku, czy o Katyniu.”
„I ostatnie pytanie: Dlaczego dziś mówimy po polsku? I część Narodu ma poczucie tożsamości i ciągłości i szacunku do tradycji, historii, religii naszej i do tych, którzy kiedyś tę Polskę budowali i za którą ginęli. Istnieje pewien procent, a dzięki czemu istnieje? Nie dzięki żurnalistom i politykom – tylko dzięki artystom, poetom. Jak ja słyszę z telewizji faceta, jednego z dyrektorów, który twierdzi: „Telewizją nie będą nam rządzili artyści” – to ręce opadają.”