Pamiętam powszechne przerażenie, smak płynu lugola i żarty o "Iwanie co przybijał plakat pierwszomajowy gwoździem do reaktora", jakimi próbowaliśmy dodać sobie animuszu. Do łaski wróciła Wolna Europa oraz Głos Ameryki. Była wiosna 1986.
Prawdziwej liczby ofiar katastrofy w Czernobylu nie znamy do dziś. Można ostrożnie przyjąć liczbę 6000. Nie dotyczy to jednak osób żyjących z chorobą popromienną i nadal na nią umierających.
Strefa wokół elektrowni jest zamknięta. Powstała tam swoista nisza ekologiczna dla zdegenerowanych gatunków roślin i zwierząt. Wizytujący ją naukowcy odnotowują powstające mutacje.
Dzieci okolicznych mieszkańców, które przyszły na świat po katastrofie, trapią deformacje i nowotwory.
Wydawało by się iż po takiej lekcji, jaką był Czernobyl, Świat pójdzie po rozum do głowy. Niestety nie. Chęć zysku wygrała ze zdrowym rozsądkiem i rudymentarnym instynktem samozachowawczym. 11 marca 2011 Fukushima.
Co najbardziej szokuje to fakt iż nastąpiło to w Japonii. Czernobyl można było wytłumaczyć rosyjsko-radziecką dezynwolturą wobec zasad BHP w kraju, gdzie nawet sputniki klepano młotkiem. Awaria fukiszimska zaistniała w państwie znanym z najwyższej jakości i dyscypliny pracy oraz wyśrubowanych norm.
Powstałe skażenie będzie problemem dla jeszcze kilku pokoleń i to nie tylko Japończyków. Wystarczy spojrzeć na mapkę zanieczyszczeń w praktycznie całym całym Oceanie Spokojnym. I nie tylko zresztą jako, że wody się mieszają. Kilkadziesiąt gatunków ryb już zostało wykreślonych z jadłospisu.
link: tekst przeglądowy o radioaktywności i ludzkiej głupocie …