Dziwne. Nadal są osoby przekonane – i przekonujące innych – że naród ukraiński nie istnieje i nie powinien mieć swojego państwa. Wbrew faktom czy wbrew polskiemu interesowi narodowemu?

11[1]

Jakiś czas temu zagadał do mnie w pociągu pewien chłopak z naszywką na koszuli z symbolem ramienia trzymającego kij do serso. Najprawdopodobniej podkomendny Adama Gmurczyka, agitator Narodowego Odrodzenia Polski. Spytał, czy jestem zdania, że Ukraińcy i powinni (sic!) być narodem i mieć swoje państwo. Być może sprowokowała go do tego moja lektura – monografia geograficzna Ukrainy, napisana przez Kusińskiego i Zastawnego.

Później przeczytałem w Sieci jeszcze kilka tekstów kwestionujących istnienie narodu ukraińskiego. Napisanych już czasie trwania konfliktu o Donieck i Ługańsk. W jednym z nich napisano, że Ukraińcy są masą etnograficzną, nie narodem państwotwórczym i wobec tego należy podzielić Ukrainę między sąsiadów. Polska ma wziąć Lwów, Wołyń i Podole, Węgry Zakarpacie, a Rosja całą resztę, gdyż Ukraińcy są po prostu odłamem wielkiego narodu rosyjskiego. Hmm, niejeden Władimir Wolfowicz Żyrynowski zna język polski.

Jakiś starzec, wyglądający na byłego wojskowego, pijący obok mnie kawę z automatu, zaczął perorę, że Ukraińcy i Białorusini powinni powrócić do Rosji. Powtórzył dwukrotnie, że są to nie trzy bratnie narody, ale jeden naród i że powinni nadal tworzyć jeden silny związek, a nie rozbijać ZSRR, który był najlepszym gwarantem granic Polski. Jak wiadomo, niektórym szkodzi kofeina nawet w małych dawkach. A może to była sierota po Układzie Warszawskim?

Niestety, margines kwestionujących prawo narodu ukraińskiego do własnego państwa, a nawet samego istnienia tegoż narodu, jest dość szeroki. Dlatego warto przytoczyć fakty świadczące o istnieniu państwotwórczego narodu ukraińskiego:

Państwowość Rusi Kijowskiej istnieje już od IX w. Władca kijowski Włodzimierz przyjął chrzest w roku 988 – i była to niewątpliwie decyzja polityczna, wprowadzająca państwo ruskie do wspólnoty europejskiej i chrześcijańskiej. Za początek oddzielenia się Rosjan od Ukraińców należy przyjąć rok 1169, gdy książę suzdalski Andrzej Bogolubski zdobył i splądrował Kijów, a następnie uczynił Suzdal na Rusi Zaleskiej stolicą wielkoksiążęcą. W wieku XIV Ruś Czerwona została przyłączona do Korony Polskiej, zaś jej ludność współtworzyła z nami jedno państwo. Pozostałe tereny Ukrainy najpierw współtworzyły jedno państwo z Litwą, a od Unii Lubelskiej – z polską. Wtedy też ustalił się przebieg granicy wschodniej i północnej Ukrainy – na ogół odpowiadający dzisiejszemu. W roku 1917 można mówić o istnieniu nowoczesnej państwowości ukraińskiej, co prawda istniejącej tylko parę lat. W ramach ZSRR Ukraińcy mieli własną republikę, co jednak było pseudopaństwowością, pomimo że Ukraina została członkiem-założycielem ONZ (tak!).

Sama nazwa „Ukraina” pojawiła się w XII w. w latopisach ruskich na określenie ziem pogranicznych Rusi Kijowskiej, natomiast w XVII w. obejmowała już całe obecne terytorium państwowe Ukrainy, z wyjątkiem Krymu.

Ukraińcy mają własny język literacki, wprawdzie bliski rosyjskiemu, ale w takim samym stopniu jak bliski językowi polskiemu jest np. język słowacki. Mają bogatą literaturę we własnym języku. Mają też własną terminologię naukową – i dotyczy to nie tylko humanistyki, lecz także wszystkich pozostałych dziedzin nauki.

Pomimo że Ukraina (wraz z Białorusią i Rosją) zlikwidowały ZSRR, to okres niepodległego bytu w dużej mierze został zmarnowany. Nie dokonano niezbędnych reform gospodarczych, nie oddzielono sfery politycznej od gospodarczej, nie zbudowano silnej armii. Ukraińcy jednak mają dość tego stanu bezwładu i chcą przebudować swoje państwo i jego gospodarkę. Mogą tego dokonać, gdyż Ukraina jest państwem niezależnym, niezbędnym dla równowagi europejskiej. Tu wypadałoby przytoczyć słowa jednego z ukraińskich prezydentów – Leonida Kuczmy: „Ukraina nie Rosja, Ukraińcy nie Rosjanie”.

A polski interes narodowy w istnieniu Ukrainy? Szczerze mówiąc, polega on na tym, że sąsiadujemy z państwem obliczalnym, a nie nieobliczalnym, mającym ciągoty imperialne i skorym do najazdów. Jeśli Rosja zrezygnuje z polityki dyktatu wielkomocarstwowego i stanie się po prosty silnym państwem europejskim średniej wielkości, wówczas zniknie powód, dla którego Polska powinna wspierać Ukrainę. Ale też Ukraina wówczas będzie miała się dobrze i nie będzie przez nikogo zagrożona w swoim bycie.