Gość w kilka miesięcy uczynił coś, czego inni nie potrafili przez wiele lat.

kukiz-koncert

Gdy Kukiz wszedł do świata polityki Polska już była pęknięta na dwoje.  Niemal od dekady toczyła psychologiczna wojna domowa.

Nie będę udawać iż unoszę się ponad linią konfliktu. Wyraźnie sympatyzuję ze stroną zwaną umownie moherami. Jednakże poziom zacietrzewienia jednych i drugich trudno wyjaśnić w kategoriach racjonalnych. Może uda się to przyszłym historykom względnie socjologom czy psychologom społecznym. Normalny, racjonalny dialog stał się czymś ledwie możliwym. I to chyba tylko w indywidualnych przypadkach. Pęknięcie podzieliło znajomych, sąsiadów a nawet rodziny.

Zasypywanie podziałów było by chyba zadaniem dla Syzyfa. Kukiz nawet nie próbował. Poszedł niejako w poprzek linii konfliktu. Sukces zadziwił wszystkich. Chyba jego również.

Trzy miliony wyborców i dziesiątki lub setki tysięcy aktywnych działaczy. Prawdziwa Armia Kukiza. Postawienie na aktywność oddolną było strzałem w dziesiątkę. Nie da się także ukryć roli jaka odegrał Internet a w szczególności media społecznościowe.

A tego właśnie, na przykład, PIS nie potrafił zorganizować przed prawie półtorej dekady. Nieufnie odtrącając oddolne inicjatywy postawił na aparat partyjny.

Chyba jesteśmy świadkami wielkiego wydarzenia w historii Polski, jakim jest kolejne przebudzenie zatomizowanego, gnuśniejącego społeczeństwa. Niestety to już nie są czasy Solidarności.  Słowiańska spontaniczność samoorganizacji wyraźnie osiadła. Dobre jednak jest to co jest. Być może to był ostatni dzwonek.

Gdy spotka się dwóch Polaków pojawiają się trzy różne zdania w dyskusji” – jak głosi stare porzekadło. Tą cechę uważam za pozytyw. Odwiedzając fora dyskusyjne Kukizowców odnoszę  częstokroć wrażenie iż znów cofnąłem się w czasie do okresu przełomu. Ludzie dyskutują zamiast ograniczyć się do wymiany inwektyw.

Kukiz łączy ludzi. Wśród jego zwolenników znajdziecie przedstawicieli różnych pokoleń, o różnym światopoglądzie i politycznej proweniencji.  Łączy ich ogólnie pojęta troska o Polskę.

Niektórych nazwał bym „lemingi na odwyku„. Poznali już oblicze mediów głównego nurtu, nie wierzą w nadrzeczywistość, zaczęli myśleć samodzielnie. Niestety zaszczepione wcześniej memy dają o sobie jeszcze znać … Spokojnie. Najważniejsze, że już się wyrwali z zaklętego kręgu.  Z drugiej strony są i sympatycy PIS zniechęceni, trapiącym tą formację, wieloletnim syndromem oblężonej twierdzy.

Intuicyjnie unika się tematów, które mogły by rozjątrzyć. Szukają tego co łączy a nie dzieli. Podobnie chyba zachowywali się Polacy w roku 1920 i 1980.

Co dalej ? Czy Kukizowi uda się utrzymać niesforny kolektyw ? Trudnym progiem będzie referendum, które może się nie udać.

Tu dam parę słów do poniektórych zwolenników PIS, nie szczędzących Kukizowi podejrzliwych i kąśliwych uwag.

Otóż Kukiz jest Wam potrzebny. Bez jego ludzi staniecie, w przyszłym parlamencie, twarzą w twarz z Platformą wydani na pastwę mediów głównego nurtu.  Kukiz może być sojusznikiem, tam gdzie uzna to za słuszne lub konstruktywnym krytykiem. Nie zrażajcie niepotrzebnie jego i jego zwolenników.  Chcecie krytykować – w porządku, chcecie z nim dyskutować – w porządku.  Ale bez demagogicznych oskarżeń i inwektyw.

kukiz-army-gdansk

Zapraszam do dyskusji.