Kiedy postanowiłam zacząć publikować swoje artykuły, pierwszym opublikowanym – jeszcze przed powstaniem Nowego Ekranu, który stał się dla mnie podstawową platformą łączności z moimi czytelnikami – był artykuł o manipulacjach.

 

 

To jest największa bolączka naszych czasów, gdzie środki masowego przekazu (albo jak kto woli – rażenia) wdzierają się w każdą dziedzinę życia i mają ogromny wpływ na nasze najbardziej prozaiczne decyzje. 

W środowisku, w którym się obracam, osoby bezkrytycznie łykające papkę mainstreamu nazywamy lemingami. Dlaczego? Być może nie każdy wie, co to za zwierzątko ten leming. Jest to drobny ssak z rzędu gryzoni zamieszkujący północą półkulę Ziemi. Niektóre gatunki, gdy gęstość populacji zbytnio wzrasta, ulegają popędowi poszukiwania nowych siedlisk i migrują dużymi grupami na znaczne odległości. Lemingi umieją pływać, więc natrafiając na wodną przeszkodę w wędrówce podejmują próbę jej przebycia. Robią to nie kalkulując  opłacalności ze względu na dystans czy prędkość nurtu wody, więc wiele z nich przy tym ginie. Kolonia lemingów ślepo podąża za przywódcą stada.

Etyka dziennikarska wymaga od osób wykonujących ten zawód dochowania należytej staranności w przekazywanych informacjach – jest to zapisane w prawie prasowym.

USTAWA
z dnia 26 stycznia 1984 r.
Prawo prasowe.
(Dziennik Ustaw z 7 lutego 1984 r.)

Rozdział 1 
Przepisy ogólne

Art. 6. 
1. Prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk.

Rozdział 2 
Prawa i obowiązki dziennikarzy

Art. 12. 
1. Dziennikarz jest obowiązany: 
1). zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło, 
2). chronić dobra osobiste, a ponadto interesy działających w dobrej wierze informatorów i innych osób, które okazują mu zaufanie. 

Starsi czytelnicy pamiętają czasy, kiedy wychodziły takie tytuły prasowe jak np. Trybuna Ludu. Był to chyba najgorszy szmatławiec propagandowy komunistycznego PZPR, rządzącego Polską po przegranej dla nas II wojnie światowej. Jednym z postulatów Sierpnia 80 było żądanie wolności słowa – a co za tym idzie – PRAWDY i rzetelności przedstawianych faktów życia publicznego.

 3. Przestrzegać zagwarantowaną w Konstytucji PRL wolność słowa, druku, publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań.

Po „upadku” komuny w Polsce miejsce TL zajęła Gazeta Wyborcza, która powstała zgodnie z ustaleniami Okrągłego Stołu jako dziennik mający reprezentować solidarnościową opozycję. Od samego początku na jej czele stoi Adam Michnik. Nazwa GW miała obowiązywać jedynie w czasie kampanii wyborczej, pismo po kampanii miało nosić tytuł Gazeta Codzienna, co jednak się nie stało.

W roku 1993 – jako alternatywa do zakłamującej rzeczywistość GW – powstała Gazeta Polska – jako tygodnik – oraz jej internetowy mirror – portal Niezależna.pl z podtytułem „my informujemy – oni kłamią”. Rozkwit GaPola nastąpił po Tragedii Smoleńskiej, kiedy w mainstreamowych mediach roiło się od powtarzanych za rządem kłamstw o okolicznościach samej katastrofy oraz całej otoczki wokół przygotowań wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.

Każdy z Was zna z dzieciństwa wierszyk Brzechwy o powyższym tytule. Jeśli nie każdy pamięta, to pozwolę sobie go tu przytoczyć gwoli przypomnienia.

Samochwała w kącie stała 
I wciąż tak opowiadała:

"Zdolna jestem niesłychanie, 
Najpiękniejsze mam ubranie, 
Moja buzia tryska zdrowiem, 
Jak coś powiem, to już powiem, 
Jak odpowiem, to roztropnie, 
W szkole mam najlepsze stopnie, 
Śpiewam lepiej niż w operze, 
Świetnie jeżdżę na rowerze, 
Znakomicie muchy łapię, 
Wiem, gdzie Wisła jest na mapie, 
Jestem mądra, jestem zgrabna, 
Wiotka, słodka i powabna, 
A w dodatku, daję słowo, 
Mam rodzinę wyjątkową: 
Tato mój do pieca sięga, 
Moja mama – taka tęga, 
Moja siostra – taka mała, 
A ja jestem – samochwała!"

Psychologia wśród mechanizmów obronnych m.in. wyróżnia techniki przemieszczenia – tzw. acting-out czy konwersja, polegające na zaprzeczaniu istnieniu czegoś, nawykowe utrwalone wzorce zachowań (np. uległość, agresja, unikanie, samochwalstwo, podejrzliwość).

Jak mawia polskie przysłowie: „Miłe złego początki, lecz koniec żałosny”.

Mam wrażenie, że droga, którą podąża GaPol kończy się tam, gdzie dziś siedzi Adam Michnik. Skąd takie wrażenie? Po lekturze wczorajszego artykułu z rozprawy w gdańskim sądzie, na której byłam obecna ciałem i duchem jako redaktor trójmiejskiego oddziału Nowego Ekranu.

 

 

Jak widać legitymacje dziennikarskie są równe i równiejsze. Prawda jednak jest jedna i niepodważalna. Nie zdążyłam niestety zrobić zdjęcia koledze z PAP, który przybył do sądu w trakcie rozprawy, ale już na salę nie wszedł.