Przed ukazaniem się drugiej części filmu „Solidarni 2010 – Krzyż” Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego mam dwa pytania odnośnie sprawy krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego.
Pierwsze pytanie chciałbym skierować do władzy rządowej:
Jak bardzo trzeba mieć obciążone sumienie i cóż to może być za obciążenie, które usprawiedliwia podłe wystawienie modlących się ludzi na ataki rozwydrzonej hordy zapijaczonych barbarzyńców, którzy z poparciem władzy w na pewno nieludzkim i nieboskim opętaniu poniżają modlących się, starszych ludzi i sam krzyż?
Drugie pytanie muszę z przykrością zadać hierarchom mojego Kościoła:
Jak bardzo trzeba mieć obciążone sumienie i cóż to może być za obciążenie, w wyniku którego żaden z biskupów (ojców diecezji) nie przyszedł do ludzi modlących się i broniących krzyża i tym samym w żaden sposób nie przeciwstawił się wystawieniu modlących się ludzi na ataki rozwydrzonej hordy zapijaczonych barbarzyńców, którzy z poparciem władzy w na pewno nieludzkim i nieboskim opętaniu poniżają modlących się, starszych ludzi i sam krzyż?
Jak widać, większa część obydwu pytań jest taka sama w wersji dla władzy państwowej i kościelnej. Samo to jest dla Polaków smutnym i wielce znaczącym faktem i pozostanie on na bardzo długo w naszej pamięci.
Zarówno rządzący jak i hierarchowie doskonale wiedzą, że problem krzyża w ogóle by nie zaistniał, gdyby spełniona została wola Polaków dotycząca upamiętnienia wydarzeń sprzed roku. Któż by się jednak przejmował wolą ciemnego ludu? Polacy przyszli do Was z prośbą o pomnik. Czym się kierowali, ano na przykład tym:
„Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża?” (Mt 7, 7-12)
Jamci
Opracowanie graficzno-wizualne
Ciri