Źródło: email przesłany ze skrzynki pocztowej Alefa Sterna.

 

 

 

"W dniu 7 kwietnia udałem się na umówione spotkanie.  Podczas, którego roztoczono przede mną wizję tego, co może mi się przydarzyć. Mówiąc krótko złożono mi propozycję nie do odrzucenia, argumentując, utratą życia lub zdrowia mojego lub moich najbliższych. Sytuacja została tak skonstruowana, że jeśli poinformowałbym o szczegółach tego, co się później wydarzyło, mógłbym wyjść tylko na kompletnego oszołoma albo wariata, od tej strony sytuacja została zabezpieczona tak, że wszystko, co się wydarzyło mi samemu wydaje się koszmarnym snem czy niedorzecznością. Co więcej cenię swoje życie, a tym bardziej życie bliskich mi osób.

Użyto wobec mnie środków przymusu bezpośredniego, zabrano mi telefon, dokumenty oraz inne przedmioty. W tym czasie zablokowano moje strony. Zajęto moje dwa komputery i zewnętrzne twarde dyski w celu sprawdzenia i postawienia mi zarzutów. Więc jeśli np. usłyszcie, że mam pedofilskie zdjęcia w komputerze nie zdziwcie się. Teraz już wszystko może być możliwe.

 

Szokiem dla mnie największym jest fakt, że zostałem wystawiony przez osoby, co, do których miałem zaufanie. No, ale cóż każdy orze jak może albo jak mu każą.

 

13 kwietnia po kilku dniach rozmów zostałem wypuszczony. Ze swoim prawnikiem rozważamy kroki prawne, jednak moja pozycja wedle obowiązującego prawa z góry skazana jest na porażkę, bo przecież wszystko to mogą być tylko pomówienia i konfabulacje. Zmienione zostały kody dostępu do moich skrzynek pocztowych kont bankowych oraz serwerów. Jakkolwiek to zabrzmi nie mam kontroli nad swoimi stronami WWW. A tym bardziej dowodów na to, co mówię. Słowo przeciwko słowu. W każdym razie powoli udaje mi się odzyskiwać te dane.

 

Termin zatrzymania i „rozmów” w mojej opinii nie był przypadkowy. 11 Kwietnia miała ukazać się kolejna moja książka. Niestety tak się złożyło, że kontener, w którym nakład podróżował do Polski został w dniu 9 kwietnia po drodze skradziony.

 

Z mojego konta pocztowego usunięto całą pocztę. Z mieszkania zabrano jak już wspomniałem komputery i dokumenty, używając do wejścia  moich własnych kluczy.  Samemu nie chce mi się w to wierzyć, ale zostałem pokonany własną bronią – manipulacją, dezinformacją i fikcją. Na potwierdzenie swoich słów nie mam żadnych dowodów. Na koniec mogę dodać, że odmówiłem składania zeznań i współpracy, a tym bardziej zeznawania przed rosyjską prokuraturą, do czego byłem nakłaniany. Jak również nie zamierzam zmienić charakteru swoich sądów o władzach administracji naszego kraju i swego przekonania, co do winy i odpowiedzialności za wydarzenia, których punktem kulminacyjnym był 10 kwietnia 2010 roku.

 

W mojej ocenie padłem ofiarą prowokacji, której celem jest zdyskredytowanie moje osoby w oczach czytelników, Blogerów i opinii publicznej. Tym razem rzeczywistość jawi się jak fikcja."

 

Ciri