Wydawałoby się, że po 4-ch latach beznadziejnych rządów PO, po całkowitej kompromitacji w sprawie katastrofy smoleńskiej, PiS bez żadnego wysiłku wygra w październikowych wyborach do Sejmu i Senatu.

 

 

Wydawałoby się, że po 4-ch latach beznadziejnych rządów PO, po całkowitej kompromitacji w sprawie katastrofy smoleńskiej, przy ogromnym zaangażowaniu członków Klubów GP i innych stowarzyszeń, PiS bez żadnego wysiłku wygra w październikowych wyborach do Sejmu i Senatu.A tu niespodzianka dla bardzo wielu – ale nie dla mnie.

Przyczyn jest bardzo wiele, można je jasno sprecyzować, ale chciałbym – przynajmniej na obecną chwilę – zająć się przyczynami z własnego podwórka tzn. z regionu, w którym mieszkam, pracuję i działam.
 
Gdańsk jest szczególnym miastem od bardzo wielu lat. Tu było Wolne Miasto Gdańsk, tu rozpoczęła się II wojna światowa, tu były największe strajki w 1970r., tu były główne wydarzenia w sierpniu 1980r. To właśnie tutaj działała Anna Walentynowicz, którą stawiam za wzór do naśladowania. Tu wreszcie przyszło mi żyć i brać udział we wszystkich istotnych wydarzeniach dla kraju, począwszy od marca 1968r.
 
Byłem członkiem PiS od momentu połączenia z Przymierzem Prawicy do 04.05.2011r, kiedy to po atakach niektórych członków PiS i klubu GP na skutek ogłoszenia tzw. Manifestu o tworzeniu „Nowej partii” 
 
 
Jednak cała historia zaczęła się nieco wcześniej. Było to wczesną wiosną br., kiedy to europoseł Jacek Kurski wraz z dwoma członkami PiS (którzy jednocześnie byli członkami Klubu GP) oraz grupką ich popleczników przejęli akcję w sprawie Lotosu, którą przygotowywał Klub GP w Gdańsku im. Anny Walentynowicz. 
 
To przejęcie było w celach politycznych – a konkretniej dla wylansowania dwóch członków PiS, by móc wcisnąć ich na listę wyborczą do Sejmu i jednocześnie poszerzyć frakcję Jacka Kurskiego. Udało się jedynie umieścić jednego karierowicza, którym był Krzysztof Steckiewicz. Natomiast członków Klubów GP z całej Polski wykorzystano do zbierania podpisów – bo przecież cel szczytny – i owszem – ale prawdziwy cel był całkiem inny. 
 
Tak, cel był bardzo szczytny i działania niezbędne, ale metody działania tych panów perfidne. Komitet Polityczny PiS został przeze mnie poinformowany o zaistniałej sytuacji, ale siła przekonywania europosła Jacka Kurskiego była większa, aniżeli zdrowy rozsądek Komitetu Politycznego PiS. Zaaprobowanie przez władze PiS perfidnych metod działania było dla mnie tak odrażające, że postanowiłem odejść z obydwu organizacji. 
 
Do dnia dzisiejszego, nie chcąc szkodzić zarówno kampanii w sprawie Lotosu jak i PiS-owi, nie upubliczniałem tych informacji, nie czyniłem również nic w sprawie powołania nowej partii, co stało się z upływem czasu i dogłębnych przemyśleń propozycją nieaktualną. Klasa polityczna jako całość jest dla mnie i 51% Polaków tak bardzo skompromitowana, że tylko ogólnonarodowy ruch społeczny może uzdrowić sytuację, a nie skorumpowana, walcząca tylko i wyłącznie o stołki i wpływy b…a p…a. 
 
Są rodzynki w tym cieście, ale oni nic nie mogą lub nie chcą. Nie chcą się narażać na utratę wpływów i zajmowanych pozycji. Mogliby jednak opuścić to zgniłe towarzystwo, tylko im jest tak „bardzo żal Polski”, że to dla niej wspierają to całe zło myśląc, że wtedy to zło będzie mniejsze. Nie ma większego i mniejszego zła. Zło zawsze pozostanie złem.
 
Wracając do „szlachetnych” działań europosła Jacka Kurskiego, do którego dołączył w kampanii wyborczej europoseł Zbigniew Ziobro, to trzeba stwierdzić, że robili krecią robotę dla całej organizacji. Dla przykładu: w Gdańsku wydzielili spotkanie kampanijne dla swoich, w którym oczkiem w głowie był protegowany europosła Jacka Kurskiego, tow. Krzysztof Steckiewicz. 
 
 
Dziwi mnie, że tak doświadczona i wyrobiona politycznie pani minister Anna Fotyga uczestniczyła w tym całym show, które można porównać do szopki noworocznej – delikatnie ujmując. Nie wspomnę już o tego typu spotkaniach w innych miastach Polski z udziałem tychże europosłów, robiących za naganiaczy dla swoich protegowanych z frakcji „ZBI-JAC” lub jak kto woli „Zbi-Jać” punkty i wycinać innych. Takie wycinanie to nie nowość. Od momentu przyjścia do gdańskiego PiS pana Jacka Kurskiego, wyciętych zostało kilkudziesięciu działaczy, którzy stali na drodze panu Kurskiemu. Od 2001r. została jedynie garstka, która dzielnie trwała na stanowiskach. Frakcja pana Jacka Kurskiego zablokowała wybór szefa PiS w regionie. Frakcja pana Jacka Kurskiego miesza przy każdych wyborach – zarówno samorządowych, jak i parlamentarnych. Frakcja pana Jacka Kurskiego jest wszechwładna bo…?
 
Czy nie jest dziwne, że jeden z braci jest w partii prawicowej, a drugi z braci pracuje w gazecie wrogiej tejże partii i Polsce? Czy w czasie wojny – o której wszyscy mówią i nawet nadają jej nazwę „Polsko-Polska” – można sobie pozwolić na tolerancję w stosunku do zależności poszczególnych żołnierzy, nie mówiąc o dowódcach? Najmniejszy cień podejrzenia powinien eliminować takich żołdaków. 
 
Zadam oficjalne pytanie: Czy pan Jacek Kurski działa na dwa fronty? Panie Prezesie Jarosławie Kaczyński, nie chcę Pana buntować, ale może Pan to bardzo łatwo sprawdzić, nie dając możliwości panu Jackowi Kurskiemu startu w najbliższych wyborach, jeżeli pan Jacek Kurski dotrwa do tego czasu w PiS-ie. Sprawdzi się jedno na pewno – czy pan Kurski to ideowiec, karierowicz czy jeszcze coś więcej. Ja i bez tej próby mogę dać 100 procentową odpowiedź. 
 
Czy nie jest tak, że pan Jacek Kurski to pani Kluzik Rostkowska – bis? Być wyszczekanym to wcale nie znaczy być pożytecznym czy lojalnym. Bardzo często jest właśnie odwrotnie. Śmiem twierdzić, że PiS w obecnym kształcie nigdy więcej wyborów nie wygra. W ostatnich wyborach miał większą szansę aniżeli w 2006r. Zaprzepaścił ją, gdyż znowu w trybach był piasek, gdyż prywata wielu zniszczyła pracę i zaangażowanie ogromnej ilości patriotów. Nie mam w tym momencie na myśli pracy i zaangażowania członków PiS, ale członków klubów GP, którzy działają z pobudek patriotycznych za wyjątkiem plew, które należy odsiać. 
W PiS-ie jest duża grupa takich zapalonych działaczy, którzy przypominają sobie o istnieniu partii krótko przed wyborami, a potem znowu długo, długo nic – chyba że się załapią, to już zostają na całą kadencję. 
 
A gdzie w tym wszystkim jest Polska? W głębokim poważaniu. Na ustach pełno frazesów, a w myślach tylko jedno – kasa misiu, kasa. Zakłamanie, pęd do władzy po trupach (w przenośni i dosłownie), służalczość, miłość do kasiory, nienawiść do bliźniego, niszczenie wartości chrześcijańskich i wszelkiego dobra – to dzisiejsza rzeczywistość Polski, Europy i Świata.
 
Muszę jeszcze dodać jeden szczegół, który zarówno mnie, jak i członków Klubu GP zbulwersował i wręcz zszokował. Otóż po wyrzuceniu z Klubu panów K. Steckiewicza i I. Lipeckiego, ci nie dali za wygraną, gdyż bali się utraty zaplecza do zbierania podpisów w akcji LOTOS, toteż bez żadnego zahamowania wdzierali się na spotkania Klubu, aby się w nim utrzymać za wszelką cenę. 
 
I jest oto taka scenka: mobilizuję członków do jak najszerszego uczestniczenia w obchodach rocznicowych Katastrofy Smoleńskiej w Warszawie, przekazuję zgromadzonym jak wielkie znaczenie dla przyszłości kraju ma nasza mobilizacja, nasze uczestnictwo w zgromadzeniach patriotycznych, modlitwa przy krzyżu na Krakowskim Przedmieściu, a w tym momencie stojący obok mnie p. K. Steckiewicz parska śmiechem, robi taniec niczym lewacy Palikota na Krakowskim Przedmieściu i twierdzi, że nasze modlitwy, nasz patriotyzm, to możemy sobie podarować. Kpi z naszych działań patriotycznych, a jednocześnie trzyma się Klubu jak tonący brzytwy. 
 
Gdyby tą scenę zobaczył Prezes Jarosław Kaczyński czy Zbigniew Ziobro, to z pewnością mieliby dość przewodzenia takimi ludźmi, taką organizacją. A tacy niestety ludzie chcą być wybrańcami narodu, dbać o interesy narodu i państwa. Jakie to wszystko jest żałosne. Świat pod przewodnictwem takich miernot musi się stoczyć na dno, nie ma innej opcji. Ludzkość musi dostać porządnie w cztery litery aby zrozumiała, że sama zgotowała sobie taki los będąc ślepym, głuchym na otaczający nas świat, na zastępowanie dobra złem.
 
Dla pełniejszego zrozumienia tego, co chciałem Państwu przekazać, załączam pismo do posła Suskiego oraz do Prezesa Klubów GP, Pana Ryszarda Kapuścińskiego.
 
Od posła Suskiego nigdy nie dostałem odpowiedzi, pomimo burzliwej dyskusji na najwyższym szczeblu PiS. Natomiast od Pana Kapuścińskiego otrzymałem odpowiedź niemalże natychmiast. Upoważnił mnie on do podjęcia takiej decyzji, jaką uznam za stosowną. Decyzja mogła być tylko jedna – natychmiastowe usunięcie rzeczonych panów z Klubu. Oni jednak nie odeszli, ja natomiast podałem się do dymisji, gdyż nie wyobrażałem sobie działania wśród ludzi o takim morale. Są jednak tacy, którym perfidne zachowania nie przeszkadzają.
 
I jeszcze jedno spostrzeżenie. 
Dlaczego europoseł Jacek Kurski stoi obecnie za plecami europosła Zbigniewa Ziobry? Dlaczego nie wypowiada się stanowczo odnośnie kampanii wyborczej, a wysługuje się ZZ? Jestem przekonany, że wszystko zaczęło się z inspiracji Jacka Kurskiego, który teraz tylko czeka, jak sprawy potoczą się dalej, a wtedy przyjmie odpowiednią pozycję, aby spaść na cztery łapy.
 
 
 
Gdańsk. 27.10.2011r. 
Jerzy Truchlewski
zależny tylko od Pana Boga.
 
 
 
 
Gdańsk,29.03.2011r.
 
 
Jerzy Truchlewski 
80-288 Gdańsk
…………………………………………………….                           
 
 
Przewodniczący klubu Gazety Polskiej 
im. Anny Walentynowicz                                                                                                    
 
Do: Poseł Marek Suski 
 
Członek Komisji Skarbu
Członek Komitetu Politycznego
Prawa i Sprawiedliwości
 
Szanowny Panie Pośle.
 
Jestem zbulwersowany działaniami niektórych członków PiS z komitetu gdańskiego w ostatnich dniach.
 
Klub Gazety Polskiej, którego jestem założycielem i któremu przewodniczę, od kilku miesięcy czynił starania i przygotowywał akcję na skalę ogólnopolską w sprawie protestu oraz zmuszenia Rządu Premiera Donalda Tuska do zrezygnowania ze sprzedaży Lotosu oraz innych strategicznych przedsiębiorstw naszego kraju. 
 
Zjednywaliśmy zwolenników popierających tą akcję, jak również pozyskiwaliśmy stowarzyszenia oraz inne grupy działające na naszym terenie, do wspólnego uczestnictwa w planowanej akcji, która miała się rozpocząć po 10 kwietnia br. Zostały przeprowadzone spotkania z Posłem Andrzejem Jaworskim oraz samorządowcami z Gdańska, aby przedyskutować i przygotować taki plan działania, który sprawi, że skuteczna obrona przedsiębiorstw strategicznych będzie tylko kwestią czasu. Przeprowadziłem także rozmowy z byłym przewodniczącym Solidarności – Panem Januszem Śniadkiem oraz członkiem obecnych władz Solidarności. Zleciłem też jednemu z członków Klubu Gazety Polskiej – Panu Zbigniewowi Wiśniewskiemu –  przygotowanie spotkania z Solidarnością Lotosu.
 
Nasze działania zostały zniweczone, a przynajmniej pomniejszona ich skuteczność w jednym momencie – 
kiedy to członkowie PiS – Panowie Ireneusz Lipecki oraz Krzysztof Steckiewicz, wraz z europosłem Jackiem Kurskim oraz kilkoma innymi osobami (m.in. samorządowcami PiS) na szybkiego postanowili zaistnieć bez względu na to, jakie to przyniesie szkody dla tej mozolnie przygotowywanej akcji.
 
Znając inteligencję europosła Jacka Kurskiego nie wierzę, że dał się „wpuścić w maliny” niedoświadczonym członkom PiS. Wg mnie działania całej grupy były przeprowadzone z premedytacją, w celu zablokowania naszej inicjatywy. Panowie werbujący europosła Jacka Kurskiego doskonale wiedzieli, że mamy konkretny termin do uruchomienia całej operacji, gdyż uczestniczyli we wszystkich spotkaniach.
 
Jestem również wieloletnim członkiem PiS (od momentu połączenia z Przymierzem Prawicy) i znam wiele niegodziwych działań różnych osób z naszego środowiska, ale to ostatnie przerosło moje wyobrażenia o złowrogim sposobie działania. Co do Panów Ireneusza Lipeckiego i Krzysztofa Steckiewicza (członków Klubu) – już w miesiącu styczniu zwołałem nadzwyczajne spotkanie, aby uzgodnić usunięcie tych Panów z Klubu, ale nie zrobiłem tego z uwagi na powściągliwość w ocenie ludzi. W obecnej chwili uważam, że postąpiłem słusznie, bo teraz mam 100% pewność, że dla takich ludzi nie ma miejsca w organizacji, w której liczy się przede wszystkim uczciwość, rzetelność, chęć wspólnego działania na rzecz Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, nie zważając na szykany, nie licząc na aplauz widowni, nie ryjąc pod innymi, nie wsadzając noża w plecy współtworzącym grupę.
 
Działam przede wszystkim dla Polski – nie dla siebie. Tak też pojmuję rolę wszystkich angażujących się w życiu publicznym. Sprzeniewierzenie się zasadzie jedności w działaniu, podkładanie kłód pod nogi innym, dla osiągnięcia indywidualnych celów, czyli tzw. „po trupach do celu” – nawet kosztem ogółu czy kosztem Ojczyzny – automatycznie powinno dyskredytować takie osoby. Efekty takiego działania mamy jak na dłoni widoczne, gdyż stosują tą zasadę obecnie nam panujący. Tu i teraz – a po nas choćby potop. Ja z takim podejściem się nie godzę i dlatego postanowiłem napisać ten list.
 
Ze swojej strony podjąłem już decyzję, którą jest wniosek do Prezesa Klubów Gazety Polskiej, Pana Ryszarda Kapuścińskiego o wykluczenie w/w członków z braci klubowej.
 
Na marginesie dodam, że nie przypuszczałem, aby tego typu „podjazdy” dotknęły mojej działalności, która pomimo, że jest związana z polityką to jednak uważam, że jest bardziej skierowana na działania patriotyczno-wolnościowe i obronę Ojczyzny przed złymi rządami.
 
A jednak.
 
                                                                                                              Pozdrawiam i życzę sukcesów.
                                                                        Jerzy Truchlewski – przewodniczący klubu GP
                                                                                   "szary" członek PIS
 
 
 
 
Szanowny Panie Ryszardzie !
 
 
Wnioskuję o wykluczenie z Klubu Gazety Polskiej w Gdańsku dwóch członków:
 
1. Ireneusz Lipecki
 
2. Krzysztof Steckiewicz
 
Powodem tej decyzji jest przede wszystkim zadziałanie na własną rękę w sprawie Lotosu, pomimo że doskonale znali wszystkie plany i działania klubu, gdyż w nich uczestniczyli. Całą tą sytuację opisuję w liście skierowanym do Posła Marka Suskiego, który załączam do Pańskiej wiadomości. Jednakże kłopoty z obu panami były od samego początku ich uczestnictwa w działalności klubowej, która sprowadzała się w zasadzie do zabiegania o własne poparcie w wyborach samorządowych, obecnie zbieranie podpisów do wyborów Rad dzielnic –  (kandydują).
Poza tym część klubowiczów ma serdecznie dosyć wspólnego przebywania na zebraniach z tymi panami. Nie wyobrażam sobie dalszej pracy Klubu mając takich dwóch rozbijaków w klubie. Jeżeli chodzi o wspólne akcje patriotyczne, to uczestniczyli tylko jeden raz w dniu 06.12.2010r. w manifestacji przed konsulatem FR. Moim zdaniem chcieli sobie zrobić z członków klubu grupę poparcia i lobbowania na ich korzyść.
 
Proszę o potraktowanie tej sprawy jako priorytetowej. Chciałbym tą sprawę zakończyć na najbliższym spotkaniu, czyli w dniu dzisiejszym.
 
Z poważaniem
Jerzy Truchlewski
 
 
Tekst opublikowany za zgodą autora.
Zdjęcia ze zbiorów własnych.
 
Ciri