Przy okazji nieszczęsnego referendum pani prezydent m.st. Warszawy naobiecywała złote góry. Niby nic takiego, same nudy, przywykliśmy już przecież do obietnic polityków bez pokrycia i na bakier z obowiązującym prawem. Tym razem jednak pani prezydent i Rada Warszawy zdrowo przeholowali, obiecując coś sprzecznego z konstytucją.

Uchwała Rady Warszawy, podjęta pod presją ludu spragnionego igrzysk referendalnych, wprowadza zróżnicowane opłaty za przejazd środkami transportu publicznego w zależności od tego, gdzie mieszka i płaci podatki podróżujący. Piękny podarunek w postaci zniżek dla warszawiaków. Równie piękny, jak ten, który dał Onufry Zagłoba królowi szwedzkiemu w postaci Niderlandów…

 

Prezydent miasta i Rada Warszawy miały takie same prawo, co Zagłoba, darować coś, czego nie można darować. Pan Zagłoba nie był przecież samowładcą Niderlandów, a wspomniani nasi milusińscy nie mają żadnej mocy do zmiany konstytucji.

 

Zgodnie z art. 32 konstytucji RP, wszyscy są równi wobec prawa oraz mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny (art. 32 ust. 2 tamże).

 

Miejsce, gdzie podróżujący warszawskim tramwajem płaci podatki lub mieszka, nie ma nawet pośredniego związku z przejazdem środkami transporty miejskiego. Uzależnienie zniżek za bilet od kryterium zamieszkania lub płacenia podatków stanowi dyskryminację nie tylko obywateli polskich i rezydentów podatkowych z państw obcych mieszkających poza stolicą, lecz także turystów z krajów np. Unii Europejskiej. W sytuacji nie-warszawiaków ma więc miejsce jawna, a przypadku cudzoziemców – ukryta dyskryminacja. Zniżki tylko dla warszawiaków „podatkowych” są więc nie tylko sprzeczne z konstytucją RP, lecz także z unijną zasadą równego traktowania.

 

Być może zaopatrzę się w Kartę Warszawiaka (jeśli zostanie wprowadzona) dla tychże zniżek, zanim Trybunał Konstytucyjny się wypowie. Jak mawiał Jan Himilsbach, darowanemu koniowi nie daje się w zęby. Nie głosowałem za panią Gronkiewicz-Waltz w

referendum…

 

P.S. Wzorem Warszawy poszły podstołeczne Marki – wprowadzają Kartę Markowianina. Też „zniżkującą”. Ale, w przeciwieństwie do Warszawy, może im się upiec. Może nie trafią pod Trybunał Konstytucyjny. Cóż, Marki są „miastem inaczej dużym” i nie mają tym samym zbyt wielu „interesariuszy”.